26.12.2008

Emmanuel - Bóg z nami


Emmanuel jest z nami!!! W Eucharystii codziennie!!!
W Eucharystii zawsze - nie tylko w święta.
Niech w czasie Świąt i później przynosi nam gorliwość chrześcijańską i pragnienie ofiarowania siebie Jemu i ludziom.
Franek jednego z naszych oazowych małżeństw - Kasi i Bartka przypomina nam o radości świąt - ale przy okazji Świąt i podziwiania Boga, który stał się człowiekiem w ubogiej Rodzinie pamiętajmy też o dzieciach, które nie mają tak pięknego życia (wejdź tutaj)(choć za Franka też trzeba się modlić i prośmy o zdrowie dla niego). Możesz pomóc dzieciom w Afryce przyłączając się do tych 5 osób, które już adoptowały dzieci z Kenii z parafii zaprzyjaźnionego z nami o. Francisa. Jesli chcesz dowiedzieć się więcej - kliknij tutaj.
W Indiach nie mogło być w wielu parafiach Pasterki z obawy przed prześladowaniami. Przyłącz się tez do akcji protestu przeciw prześladowaniom chrześcijan w Indiach.
Nasze dziewczyny-wolontariuszki wyjechały na Wigilię i pierwszy dzień Świąt do Uralska.
A my od jutra przyjmujemy w Sulejówku naszych przyjaciół - młodzież z Litwy na Szkołę Ewangelizacji, która będzie tez okazją do wyrażenia jedności Archidiecezji Wileńskiej z Diecezją Warszawsko-praską.

16.12.2008

Miasto chromu

Здравствуйте!


Chciałbym Wam opowiedzieć kilka słów o miejscu gdzie przyszło mi posługiwać. Chromtau (ok. 30 tys. mieszkańców) to miasto położone w azjatyckiej części Kazachstanu i oddalone o 100 km od Aktjubińska (miasta wojewódzkiego, którego drużyna piłkarska ma tytuł mistrza Kazachstanu), zaś od Atyrau (gdzie przebywają Jowita z Justyną) jakieś 700 km na północny-wschód. Charakterystyczne jest to, że na tym dystansie mija się zaledwie kilka miejscowości, poza tym jest tu głęboki step, co jakiś kawałek widać tylko wypasające się stada bydła, kóz, owiec a nawet wielbłądów. Na terenie miasta i w jego okolicy znajduje się wiele kopalń odkrywkowych i głębinowych chromu (2 miejsce w świecie pod względem wydobycia) i mimo, że tylko jeden dzień wydobycia w miesiącu pokrywa koszty funkcjonowania wszystkich kopalń i płace pracowników, a 29 dni w miesiącu to czysty zysk, to pieniądze nie są inwestowane w miasto, tylko idą do kieszeni...no właśnie, ciężko określić tę grupę. W każdym razie żyje się tu dość ubogo, miasto jest zaniedbane pod względem infrastruktury.

W Chromtau nie zostawia się na noc samochodów przed blokami, no chyba, że komuś znudziło się auto i szybko chce się go pozbyć. Są tu specjalnie wydzielone parkingi, zazwyczaj daleko od domu (choć to też nie daje gwarancji, że rankiem nie będzie trzeba maszerować do pracy na pieszo...). My mamy szczęście i od parkingu mamy tylko 5 min drogi. Ponoć gdy temperatura spada poniżej 40 stopni to samochody zostawia się w garażach, które najczęściej są na obrzeżach miasta, więc bywają takie paradoksy, że po samochód na parking jeździ się taksówką! Jeśli chodzi o pogode to śnieg spadł już 6 listopada i utrzymuje się zazwyczaj do kwietnia.

Powoli przyzwyczajam się do innego chleba, kazachskiego zwyczaju picia herbaty z mlekiem, bogatej mozaiki sałatek i specyfików koreańskich serwowanych w tutejszym domu handlowym, braku korzenia pietruszki, bułek i do innych różnic, jak choćby sklepów spożywczych otwartych dopiero od 10 czy 11, no i do czterogodzinnej różnicy czasu w stosunku do Polski. Zdecydowanie jednak mogę powiedzieć, że czuć życzliwość mieszkańców i wielką gościnność. Panie w sklepie wprawdzie nadal uśmiechają się, gdy słyszą mój akcent, ale są dość wyrozumiałe.





Mieszkam razem z ks. Januszem Potokiem (z diecezji tarnowskiej) na parterze w bloku, ok. 15 min. piechotą od kaplicy parafii św. Rodziny. Ksiądz jest niesamowitym człowiekiem. Mądrość życiowa, doświadczenie i pobożność idą u niego w parze z rozbrajającym wręcz poczuciem humoru. Tryska energią, radością i ironicznym często dowcipem. Ma olbrzymi dystans do wszystkiego a jednocześnie jest człowiekiem bardzo konkretnym. No i generalnie słynie z upodobania do Coca-Coli (choć sam zaprzecza jakoby nie potrafił się bez niej obyć).

Nie ma tu wielu katolików, większość jest pochodzenia niemieckiego i rosyjskiego. W przypadku młodszego pokolenia czasem chyba nawet trudno określić narodowość, bowiem w rodzinie są korzenie niemieckie, ukraińskie, rosyjskie a nawet koreańskie. Do kościoła przychodzi regularnie kilka osób, w niedzielę bywa ich kilkanaście, w większe święta dochodzi do 20. Są też katolicy, którzy żyją kilkadziesiąt kilometrów od Chromtau (m.in.w Kuduksaju), więc przyjeżdżają tylko czasami. Ale o parafianach, o tym jak się tu żyje i co tu robię już w następnych postach.

Pozdrawiam
Przemek

12.12.2008

bo wiersz to piękna rzecz...


Witajcie,
U mnie już był nasmark*, i u Justyny również, ale już nam przeszło.
Chciałybyśmy zdementować pewną pogłoskę, która rozpowszechniła się w diecezji, a mianowicie padło takie stwierdzenie, że się nie odzywałyśmy przez dwa miesiące. Przecież, dla każdego człowieka znającego podstawy matematyki, jasnym jest, że dwa miesiące to ok. 61 dni, tymczasem, my jesteśmy tutaj zaledwie 57 dni i przecież napisałyśmy wam zaraz po przyjeździe, co u nas.
A natenczas, możemy wam napisać, że od wczoraj zaczęła się u nas pora błotna, więc jak ktoś ma ochotę na spa i jest morsem, to zapraszamy serdecznie.
Tutaj, każdy poddaje kąpielom błotnym swoje buty i spodnie, tak mniej więcej do kolan. Bardzo zdrowo – polecamy.

Idzie zima, idą święta,
na ulicach Dziadków Mrozów rzesza niepojęta.

Jeśli tęsknisz, jeśli płaczesz,
Zmów za nas jeden pacierz

Możesz też napisać świąteczne życzenia
A może spełnią się twoje marzenia
My się postaramy odpisać tobie
Mimo że mamy dużo na głowie.

Dlatego też nie piszemy na blogu wiele
Bo na nasze odpowiedzi, czekają jeszcze przyjaciele.

Opóźnienie korespondencyjne nie wiele psuje
A post później napisany lepiej smakuje.

Wszak to jest tak jak z winem każdy wie
Choć żadna z nas go od wielu lat już nie pije.

Ale pewne rzeczy trzeba przyjąć na wiarę
Tak bowiem, mówi porzekadło stare

Więc każdy kto chce chodzić po wodzie
Niech zakłada na nogi łodzie

Nie są to jednak łodzie normalne
Wszak wszyscy wiemy, że życie wiarą nie jest banalne.

Jednak gdy się wytrwale o to prosi
To Duch Boży człowieka unosi
I do tych łąk zielonych człowieka przenosi

Gdzie Galant Justyna
na widok przyjezdnych śpiew swój rozpoczyna
A Pałka Jowita
gości tańcem swym przywita.

Jeżyli tego ci jest mało
Napisz do nas obu śmiało

Lecz następny post na stronie tej
Pojawi się od nas już wkrótce HEJ!**


*jak nie wiesz, co to znaczy, to sprawdź w słowniku
**sprawicie nam wielką radość jeżeli maile od was również będą w formie wierszowanej
***forma tego maila nie jest przypadkowa, jest ona bowiem efektem ubocznym braku snu, przesytu kotlecików rybnych i wielogodzinnych wieczorów z piosenką różną (włoską, hiszpańską, rosyjską, góralską, kurpiowską, biesiadną, narodowościowo-wyzwoleńczą też).****
****postaramy się żeby następny mail był trochę bardziej do rzeczy***** będzie on zawierał dużo więcej precyzyjnych informacji dotyczących naszej pracy na terenie Atyrauskiej Apostolskiej Administratury dla Katolików Obrządku Łacińskiego, do której to zostałyśmy posłane z ramienia Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie, naszej umiłowanej Diecezji Warszawsko-Praskiej, przez miłościwie nam panującego księdza moderatora Zbigniewa diecezjalnego Rajskiego, oraz jego poprzednika a obecnego moderatora Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie, Diecezji Warszawsko-Praskiej, Piotra księdza Główkę, których to z tego miejsca serdecznie pozdrawiamy z terenu Atyrauskiej Apostolskiej Administratury dla Katolików Obrządku Łacińskiego na której to czele i w sercu stoi umiłowany nasz ojciec Janusz biskup Kaleta
*****w tym miejscu przypomniał nam się pewien kawał: - przechodził facet koło szafy, otworzył ją i zaczął gadać do rzeczy******
****** i jeszcze jeden: - przechodził facet koło betoniarki i się zmieszał
*******AAAA WŁAŚNIE ZACZĄŁ PADAĆ ŚNIEG AAAA!!!!

Kolejny utwór. Tym razem katedralnej scholi w Liepaji


Na prośbę Marcina wrzucam utwór z płyty nagranej przez scholę katedralną w Liepaji. Co prawda nagrywali je dawno temu, wiec z obecnej młodziezy KSM nikogo nie było, ale na mszach nadal grają i śpiewają razem. :) Siostra Agnieszka też tam spiewała i uczestniczyła w nagraniu wspomnianego albumu (a co! trzeba chwalić talenty :D ).
r.

11.12.2008

Obiecane "Zdrowaś Mario" :]

I już możesz od teraz modlić się za dzieła misyjne po hebrajsku! :D Ten sam utwór umieszczony jest po lewej stronie pod logo Adopcji na Oddległość, więc z czasem nie zginie. :)


Spiewa siostra Agnieszka Wróblewska OP z Liepaji - nasza przewodniczka po Łotwie :)

9.12.2008

polsko-kazachsko-polsko

dziewczyny z Kazachstanu nie pisza, wiec ja postanowilam sie odezwac :)

na ostatnim spotkaniu diakonii mielismy okazje z Justyna i Jowita porozmawiac :) dla mnie osobiscie to niezwykle, moc posluchac o realiach Atyrauskich, o tym co sie tam dzieje, o tym co sie zmienia.. nawet o takich glupotach i rzeczach najprostszych.. tak wrocic tam choc troche.. kazdy szczegol jest niezwykly.. i wazny.. ale tyle o mnie.













co sie dalo zauwazyc - dziewczyny promieniowaly energia i radoscia.. mnostwo rzeczy sie tam u Nich dzieje, mnostwo przezyc, wrazen.. widac jak to miejscie staje sie dla Nich wazne, jak staje sie czescia Ich zycia.. (to moje wrazenia, jesli nie trafne - niech dziewczyny sprostuja..)
jak to w Atyrau bywa, maja tez mnostwo anegdot, ktorych przecietnemu czlowiekowi takiemu jak ja spamietac nie sposob..

szkoda, ze skype choc duzo, to tak malo daje tamtego swiata..

w tym miejscu zaapeluje o modlitwe za kosciol w Kazachstanie, za wszystkich pracujacych tam ksiezy, zakonnice i swieckich. JEST ONA BARDZO POTRZEBNA.
a o co konkretnie - to mam nadzieje dziewczyny napisza..

i jeszcze jedno.. nie zapominajmy sie do Nich odzywac.. wierzcie mi, to baaardzo wazne..

natalia.

8.12.2008

Łotwa - odsłona druga:)

EKIPA ŁOTEWSKA To i ja dwa slowa dorzuce. Choc nie mam sil, aby sie zmierzyc z opisem dzien po dniu naszego wyjazdu ewangelizacyjnego, to mam ogromne pragnienie podzielenia sie kilkoma myslami. Rozpoczne od Radkowego watku: z siostrami Dominikankami mozna w ciemno isc i glosic ewangelie nawet na koniec swiata:) To wlasnie one nas zaprosily, daly nocleg, wyzywienie, tlumaczyly, modlily sie za nas, modlily sie z nami, rozmawialy o najtrudniejszych sprawach, dzielily sie swoim zyciem, ale i smialy do rozpuku, czy potrzeba czegos wiecej?! Nasz Liepajski "spodek", z ktorego wyruszalismy na wszystkie wyprawy stal sie dla nas prawdziwym domem. Alleluja! Spotkania w parafiach byly dla nas bardzo wymagajace, gdyz musielismy wielokrotnie sie przelamywac i kolejny raz z zapalem mowic oredzie wciaz do tej samej ewangelii lub piaty raz mowic swiadectwo o sprawach, ktore wciaz sa trudne. Zmeczenie czasami dawalo sie we znaki, ale jeszcze wiecej, duzo wiecej otrzymalismy wewnetrznej radosci z mozliwosci gloszenia, spotykania ludzi i wspolnej modlitwy. Czesto przychodzily osoby proszace o uzdrowienie siebie lub kogos bliskiego z nalogu. Szczegolnie w Saldus, gdzie na spotkaniu byli mezczyzni z osrodka dla uzaleznionych. I tu otrzymalem laske odkrywania, przezywania Krucjaty Wyzwolenia Czlowieka, wiedzialem, mialem pewnosc, ze Bog nas tam postawil ze wzgledu na to dzielo. Wielokrotnie w czasie modlitwy prosilismy o wstawiennictwo Niepokalanej, sw.Stanislawa, Maksymiliana czy ks.Franciszka. Jak wielka jest madrosc w znaku KWC, w zlaczonych dloniach, ktore sa na jednym poziomie, jak wazne jest to, ze my nie mamy patrzec z gory, wyciagac, podnosic. Nie. Proszacy o modlitwe ludzie podchodzili do krzyza badz tabernakulum, klekali i gdy nas Duch Sw. dalej prowadzil zrozumialem, ze to Chrystus pierwszy zstepuje, schodzi do nas, naszego poziomu i kleka razem z naszym bratem, przytula go do krzyza. Nie moglem dalej stac obok, chcialem byc z moim bratem-Jezusem. Duzo wdziecznosci. Bylo tez ekumenicznie. Ostatnie zdjecie zostalo zrobione podczas dzielenia sie wiara w luteranskiej szkole ewangelizacji. Bardzo dziekujemy za Wasza modlitwe w intecji tej wyprawy. Alleluja! Aga i Marcin PS1 Rozpisuje konkurs na odgadniecie, ktora z siostr na zdjeciu jest przelozona:) Przewidziana nagroda. (Z konkursu wykluczone sa osoby znajace siostry:) Piszcie na mail diakonii misyjnej. PS2 Przepraszam za brak polskich liter, ale cos sie popsulo.

O Łotwie po powrocie - odsłona pierwsza! :)

W sobotę wróciliśmy z Łotwy. To był czas naprawdę wielkiej łaski od Pana Boga!!! Czas wykorzystany do maksimum (nawet próbowaliśmy coś napisać na bloga w wolnej chwili, ale ta 10-minutowa przerwa okazała sie zbyt krótka...). Codziennie gdzieś jeździliśmy. Bywało, że wstaliśmy o 4 nad ranem ( w Polsce to była 3:00) a innym razem wracaliśmy o 1 w nocy. Ktoś podsumował, że jak nie prowadziliśmy ewangelizacji, to jechaliśmy samochodem :P
Bóg dał nam wiele radości poprzez współpracę z siostrami Dominikankami Misjonarkami. Baaaaaaardzo dziękuję siostrom za otwartość i radosną posługę. :) Było to dla nas ważne! :)

Ja wiem jedno: Bóg nas prowadził i choć nie mieliśmy zbyt duzo czasu, by pobyć z Jezusem sam na sam, to uczyliśmy się totalnego zaufania Bogu, a cała praca, stała się modlitwą! Załączymy też plik, jak siostra agnieszka śpiewa różaniec po hebrajsku (śpiewała go nam też w samochodzie :) ). Nie było czasu zmarnowanego!

I za to Slava Kristum!!!!!!!

Co się dokładnie działo podczas ewangelizacji na Łotwie napiszemy niebawem.

Radek

6.12.2008

Jeszcze raz o Atyrau

Привет !

Na wieści z Chromtau musicie niestety poczekać do następnego razu. Teraz bowiem chce opisać żywe wciąż jeszcze we mnie wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Otóż w dniach 18-19 XI w Atyrau odbył się przedadwentowy zjazd* wszystkich misjonarzy i wolontariuszy z Administratury Apostolskiej Atyrau. Dotychczas dwa razy w roku na takie spotkanie zjeżdżali sami kapłani, w tym roku po raz pierwszy uczestniczyły w nim też siostry zakonne i świeccy.


Zaczęło się we wtrorek uroczystym obiadem (który wcześniej przygotowywały nasze dzielne Panie**). Ci, którzy po wielogodzinnej podróży*** nie byli na tyle cwani, żeby rozsiąść się wygodnie w pokoju gościnnym i odpocząć po trudach podroży, zostali zaprzęgnięci (nie spodziewając się czekających ich udręk) do pracy w kuchni, gdzie czekał ich płacz i zgrzytanie zębów (nie wiem czy komuś rzeczywiście zgrzytały zęby, za to ja naprawdę płakałem, ale jak wspomnę,że to przez cebule to cała narracja straci swoją dramaturgię, przyjmijmy więc wersję pośrednią - to ze wzruszenia).
Czas ten był dla nas okazją nie tylko do poznania się ( większa część zgromadzonych pracuje w Kazachstanie zaledwie od kilku miesięcy), ale też do wspólnej modlitwy (adoracja, możliwość spowiedzi, Eucharystia), a dla kapłanów także do bezpośredniego podzielenia się trudami swej pracy, radościami oraz trapiącymi ich problemami. Wtorkową kolację zwieńczyły życzenia dla ks. biskupa (obchodzącego kilka dni później imieniny), po których nastąpiło wspólne, mniej lub bardziej miłe dla ucha, wykonywanie pieśni, piosenek, piosnek i przyśpiewek wszelkiej prowenencji (weselnych, góralskich, biesiadnych itd. – ludzie, no czego tam nie było... ). Na szczęście akompaniowała nam cudnie na gitarze s. Filipa. Hitem wieczoru została dedykowana ks. Januszowi (z Chromtau) piosenka o Białym Misiu, wykonana przez nasze Warszawianki i s. Weronikę (ach, jakże rozbudowany był ten układ choreograficzny, że tez zdążyły go opanować w 3 dni).
Po wieczerzy śmiertelnicy udali się na spoczynek, ale nasze dzielne oazowiczki czuwały na posterunku (czyli w kuchni), coby następnego dnia nie zabrakło nikomu chleba, gruli ... i sałatki jarzynowej. Jeszcze tylko Eucharystia z jutrznią (po polsku !!!), śniadanie, ostatnie rozmowy i pierwsze pożegnania, obiad już w niepełnym składzie i ... powrót do parafii i codziennej pracy. No właśnie. Parę słów o tych parafiach i tych, którzy tam posługują, byście mieli lepszy obraz całej Administratury

W Atyrau, gdzie rezyduje ks. bp Janusz Kaleta pracuje ks. Piotr Kluza, siostry Elżbietanki (s. Filipa, s.Zyta, i s. Weronika) no i wolontariuszki z Ruchu Światło-Życie, Jowita i Justyna.
W Uralsku proboszczem jest ks.Jan Trela, któremu od niedawna pomagają Słowacy: wikariusz - ks. Peter Sakmar oraz świeccy wolontariusze - Tomas i Ewa.
W Aktjubińsku pracujący kapłani i świeccy należą do Neokatechumenatu. Proboszczem (i najdłużej przebywającym w Zachodnim Kazchstanie kapłanem) jest ks. Tadeusz Smereczyński, który do Atyrau przyjechał sam, choć w parafii ma też wikariusza (ks. Piotr Jabłoniec przebywa na leczeniu w Polsce, prawdopodobnie pogryziony przez tarantulę) a także rodzinę misyjną (Włosi), cztery świeckie misjonarki z Hiszpanii (nauczycielki dzieci z rodzin misyjnych) oraz tzw. wędrownych katechetów (ks. Zbyszek, Maria i Damian przyjeżdżają kilka razy w roku).
W Chromtau jest ks. Janusz Potok i moja skromna osoba.
Na samotnym posterunku w Kulsarach jest ks.Cezary Komosiński, Wikariusz Generalny Administratury.
W Aktau pracuje ks. Aleksander Kalinouski z Białorusi, którego wspomagają świeccy misjonarze z Neokatechumenatu: Pan Edward, Pani Helena i Pani Bożena, a niedługo prawdopodobnie także rodzina misyjna.

„Żniwo wprawdzie wielki, ale robotników mało” ... To spotkanie w Atyrau pokazało mi jak ważna jest modlitwa o nowe powołania do pracy w Zachodnim Kazachstanie. Tu dość często zmieniają się kapłani, a co dopiero wolontariusze. A trzeba pamiętać, że teren Administratury jest dwa razy większy od Polski !!! Potrzebna jest więc w pierwszym rzędzie modlitwa o kapłanów, którzy byliby gotowi przyjechać tu i pełnić posługę na wcale nie łatwym terenie. Ale jest też potrzebna Wasza modlitwa o nowych wolontariuszy z Ruchu Światło-Życie, którzy już teraz zaczęliby się przygotowywać do wyjazdu za rok, by dzieło było kontynuowane. Sam widzę po sobie, jak trudno jest być tutaj, bez wcześniejszego przygotowania, chociażby językowego. W końcu potrzebna jest też modlitwa za pracujące tu osoby i za ten Kościół, ciągle jeszcze mam wrażenie, „raczkujący”, rozwijający się, ale o olbrzymim moim zdaniem potencjale.
Dla mnie to spotkanie było bardzo ważne i budujące. Przede wszystkim zobaczyłem znowu Żywy Kościół, Powszechny Kościół, w którym kapłani, osoby konsekrowane i świeccy w różnym wieku, z różnych krajów i miejsc, z różnych ruchów czy wspólnot w duchu jedności pracują w tej samej drużynie - Chrystusa Jezusa.

W Waszych więc rękach (a może inaczej mówiąc – w Waszych różańcach) w dużej mierze leży los tego Kościoła i tych, którzy tu pracują ...

Pozdrawiam i obiecuję, że następnym razem już o Chromtau

Przemek

* można to nazwać zjazdem bądź spotkaniem rekolekcyjno-integracyjnym
** czyli supersiostry i superwolontariuszki J&J
*** w naszym przypadku prawie całodobowej – najpierw z Chromtau do Aktjubińska, potem 15 godzin pociągiem do Atyrau

7 XII - Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie

W II Niedzielę Adwentu. w Kościele w Polsce i w placówkach polonijnych na całym świecie obchodzony jest Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie. W tym roku będzie to niedziela 7 grudnia. Towarzyszy mu hasło roku duszpasterskiego: „Otoczmy troską życie” i korespondujący z nim plakat z wizerunkiem Matki Boskiej Brzemiennej z sanktuarium w Gdańsku-Matemblewie.

Hasło tegorocznego dnia jest bardzo trafione, gdyż problemem, z którym boryka się Kościół na Wschodzie (m.in.w Rosji, na Ukrainie, w Kazachstanie) jest bardzo słaba pozycja rodziny, zatrważająca ilość aborcji, częste rozwody i wzrastająca liczba tzw. “dzieci ulicy”. Niezwykle ważna jest więc modlitwa o umocnienie szacunku do ludzkiego życia oraz roli i kondycji rodziny. Potrzeba jest też modlitwa za pracujących na Wschodzie kapłanów, misjonarzy i siostry zakonne, gdyż zmagają się tu z wieloma trudnościami, a czasem nawet ryzykują życiem, czego dowodem są dwaj jezuici, zamordowani w Moskwie miesiąc temu.

Kościół na Wschodzie potrzebuje także konkretnej pomocy materialnej, m.in na budowę i remonty kościołów, kaplic i ośrodków przeznaczonych na dzieła charytatywne. Potrzebne są też środki na naczynia i szaty liturgiczne, egzemplarze Biblii, mszałów i brewiarzy, a także prenumeraty pism katolickich. Pomocy materialnej wymagają także akcje dożywiania dzieci czy różnego rodzaju wyjazdy rekolekcyjne i kolonijno-formacyjne. Potrzeb jak widać jest dużo, ale równie dużo jest też widocznych owoców tego wsparcia.

Kościół na Wschodzie potrzebuje Twojej modlitwy i Twojego wsparcia!!!