24.03.2008

Ukraina - Alleluja! Chrystos voskres! Voistynno voskres!!

Tymi słowami tutejsi katolicy dzielą się radością Zmartwychwstania.

Za nami Święte Triduum Paschalne i Wielkanoc.
Wielki Czwartek rozpoczęłyśmy Mszą Krzyżma w kamieniecko-podolskiej katedrze. Mszą w języku polskim! W katedrze było chyba więcej księży niż wiernych ;) A jeszcze w latach osiemdziesiątych w całej Ukrainie było ich dziesięciu! Widać jak odradza się na Kościół na Ukrainie.
Bardzo podobało nam się kazanie ks. biskupa o wielkim darze jakim jest kapłaństwo.

Na wieczornej Liturgii byłyśmy w jednej z parafialnych wiosek – w Oleszkowcach. 12 km jechaliśmy samochodem ponad pół godziny i musiałyśmy uważać, żeby nie uderzać głową o dach ;) to są właśnie prawdziwe ukraińskie jamy w drogach!
W Oleszkowcach jest malutki kościół. Na mszy gromadzi się około 100 osób. Większość, to podobnie jak u nas, babuszki. Dzieci i młodzieży nie jest wiele, ale za to wszyscy angażują się w przygotowanie i służbę podczas Liturgii.
Msza była po polsku, bo mieszkańcy mówią w naszym języku. I praktycznie cała wieś jest katolicka.
W piątkowej i sobotniej Liturgii uczestniczyłyśmy już w Gwardijsku. Zasadniczo wszystko wygląda podobnie jak u nas.
Z tą różnicą ze tu pokarmy święci się po Wigilii Paschalnej, która kończy się, po procesji rezurekcyjnej, około 3 rano! I to nie są symboliczne koszyczki z kawałeczkiem kiełbaski, jakimś przepiórczym jajeczkiem i słodkim barankiem, tylko ogromne kosze pełne jedzenia- aż w całym kościele miło pachnie. I potem oczywiście jest czas na uroczyste śniadanko (z zapałkami w oczach:)) i świąteczne życzenia. Niewątpliwie były to jedne z najbardziej oryginalnych Świąt, jakie przeżyłyśmy.
Postanowiłyśmy spędzić je jak na rekolekcjach- ustaliłyśmy sobie milczenie na cały piątek i sobotę (choć w sobotę to już było ciężko;) bo w powietrzu unosiła się radość zmartwychwstania :)) Nie było wspólnych posiłków, wielu przedświątecznych prac, które odwracałyby naszą uwagę. W każdej chwili mogłyśmy udać się do kościoła na adorację.
Wielką łaską jest to, że naszą posługę rozpoczęłyśmy od rozważań Tajemnicy Wielkiego Czwartku - miłości bliźniego i służby.

Powoli zaczynamy ogarniać naszą nową parafię i okolice. Zaczynamy od Gwardijska- już odważyłyśmy się same pójść do sklepu :)
Odwiedziłyśmy Szaróweczkę, gdzie w grudniu ks. Piotr wraz z ekipą prowadzili rekolekcje adwentowe. Ks. Paweł ma tam mały fitness-club, o który warto zahaczyć po obfitym obiadku:)
Byłyśmy też w dwóch większych miastach- w Chmielnickim i w Kamieńcu Podolskim. W Kamieńcu zobaczyłyśmy średniowieczną twierdzę, most, który tak naprawdę mostem nie jest i kozaka pilnującego wjazdu do starego miasta.
Liczymy na to, że następnym razem xJ pokaże nam troszkę więcej :)

Przed nami pracowite dni. Dzieci mają teraz tygodniowe ferie i naszym zadaniem jest zorganizować im czas. 8 (a w czwartek nawet 14) godzin dziennie, to dla nas duże wyzwanie, więc bardzo prosimy o modlitewne wsparcie.

E&A

Brak komentarzy: