1.05.2008

Hiszpania - Radością moją Jezus, dobry mój Pan…

Tak zaczyna się jedna z piosenek religijnych. Któregoś wieczoru uczyliśmy jej naszych hiszpańskich przyjaciół.
Dla mnie osobiście, jest ona dobrym podsumowaniem tego tygodnia spędzonego w Hiszpanii. Bo tydzień w Premia de Mar był przede wszystkim czasem niezwykle radosnym!
Pomysł poprowadzenie rekolekcji ewangelizacyjnych w Hiszpanii zrodził się pod koniec zeszłego roku, kiedy na spotkaniu Teize poznałam Księdza Bruno, wikariusza parafii w Premia de Mar, małej miejscowości pod Barceloną. Wymieniliśmy się meilami, mając nadzieję, że jeszcze się kiedyś zobaczymy.
W Warszawie w ramach Diakonii Misyjnej Ruchu Światło-Życie znalazło się ośmioro chętnych do prowadzenia rekolekcji w Hiszpanii.. Przygotowując się do tej wyprawy, w planach mieliśmy cztero dniowe rekolekcje. Kiedy przedstawiliśmy nasz plan ks.Bruno, Ostrzegł nas, że ludzie na pewno nie będą chcieli przyjść aż cztery raz do kościoła. Obiecał, że na pewno będą w piątek, a reszta to się okaże. Nie ostudziło jednak to naszych zapałów. Skoro Pan Bóg wysyła nas już taki kawał drogi, to chyba ma w tym jakiś cel! Widocznie musimy inaczej trafić do tych ludzi!
Jedziemy!
Do Barcelony wyruszyliśmy 16 kwietnia. Z Hiszpanami złapaliśmy od razu świetny kontakt. Bariera językowa (nie wszyscy z nas mówili po hiszpańsku,a nie wszyscy z nich mówili po angielsku) okazała się, że nie jest żadną barierą. Prawdą okazały się słowa Księdza Bruno, który ciągle powtarzał, że „Gdy dwoje ludzi chce się dogadać, to język nie jest problemem.”
Byliśmy z nimi na dyskotece, graliśmy w nogę, śpiewaliśmy piosenki, zwiedzaliśmy... po prostu świetnie się razem bawiliśmy! Z naszych planów udało się zrealizować tylko dwa spotkania. Jak na tamte warunki to - aż dwa! Jak się później z nami dzielili wrażeniami, mówili, że to niesamowite, że można się świetnie bawić, a później opowiadać o Panu Bogu!
No właśnie - Radością moją Jezus, dobry mój Pan… Bo chrześcijanin to człowiek przede wszystkim wesoły i normalny! I że można chodzić na imprezę i szaleć, a za razem być blisko Chrystusa!

Uczniowie idący do Emaus rozpoznali Chrystusa nie po tym, co mówił, ale jak łamał chleb. Mam nadzieję, że właśnie naszym życiem, potrafiliśmy pokazać, że Chrystus jest dla nas Kimś ważnym!
Dla mnie takie spotkanie, jak to z młodzieżą z Hiszpanii było niezwykle ważne z wielu powodów. Przede wszystkim pozwala docenić skarb, jaki mamy w Polsce. Prawie przy każdym kościele istnieją jakieś grupy parafialne, organizowane są liczne pielgrzymki i rekolekcje, mamy dużo naprawdę dobrych kapłanów, możemy korzystać z Sakramentu Spowiedzi, a w dzień powszedni mamy nawet kilka Mszy Świętych do wyboru.
W Hiszpanii, niestety, Kościoły świecą pustkami, brak kapłanów, Sakrament Spowiedzi „wyszedł z mody” i prawie wcale ludzie z niego nie korzystają.
Więc skoro mamy taki skarb u nas to na pewno trzeba się z nim dzielić z innymi.

A Hiszpanie piszą maile i już planują podróż do Polski! Mam nadzieję, że się uda!

Przy okazji chcielibyśmy podziękować za wsparcie finansowe naszej wyprawy, bez której nie udałoby się nam pewnie tam dotrzeć!

Ania

Ps. Na przełomie maja i czerwca w Manrezie jest OM ewangelizacyjny prowadzony przez "Drogocenną Perłę", na który zaprosiliśmy też młodych z Premia de Mar. Ale przydałoby się żeby spotkał się też z nimi ktoś od nas, a bilety są teraz dużo, dużo droższe... Módlcie się więc o jakichś sponsorów dla nas... A może ktoś z Was...;)

Brak komentarzy: