
Szczególnie wdzięczna okazała się praca/zabawa z najmłodszymi parafianami. Dzieciaki z wielką otwartością chłonęły każde słowo Księdza i każdą zabawę z nami.
Niesamowitym doświadczeniem dla mnie były rozmowy z grupą młodzieży. Podczas dzielenia zazwyczaj otwierali się bardzo, opowiadając o swojej codzienności, szkole, pracy, rodzinach i problemach w nich obecnych. W najbardziej naturalny sposób mówili o życiu religijnym, o swojej wierze. Bez skrępowania i oporów. Widać było jak przeżywają filmy ewangelizacyjne, które im pokazywaliśmy, jak chcą czuć się przez Boga kochanymi i mieć poczucie docenienia…
Wielkim cudem dla mnie był każdy dzień w kościele i na plebanii, gdzie spędzaliśmy większość czasu. Takie…doświadczenie Pana Jezusa za ścianą. Jak domownika…Sąsiedztwo z kościołem, zawsze otwartym, gdzie w każdej chwili dnia można było spokojnie usiąść i porozmawiać z Tym, który zawsze był na to gotowy.
Ważne było również doświadczenie wspólnoty.Wspólnoty z mieszkańcami Szaróweczki i z całą

Wszystkie doświadczenia sprawiły, że były to dla mnie najważniejsze adwentowe rekolekcje w życiu. Bo bardzo mocno czuję, że każde spotkanie i każda chwila była darem dla mnie- wzbogacającym na codzienne życie po powrocie. Ufam, że Pan Bóg zdziałał wiele cudów swoją mocą w tym czasie. O części już możemy przeczytać w świadectwie Juli i Oleha, o części pewnie nie dowiemy się nigdy. Zastanawiam się tylko, kto do kogo został posłany. My do Szaróweczki, czy jej mieszkańcy do nas :)….?
Ola
1 komentarz:
Prześlij komentarz