23.05.2009

I Ty możesz zostać wolontariuszem misyjnym!!!


Oazowicze, idźcie więc i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów!
Nie bójcie się opuścić wasz bezpieczny i znany świat, by służyć tam, gdzie Bóg was wzywa i gdzie wasza wielkoduszność przyniesie wielokrotne owoce!

ks. Jacek Herma
XXXIII Kongregacja Odpowiedzialnych (2008)





Czy zdajesz sobie sprawę, że te słowa skierowane są właśnie do Ciebie, a jednym z miejsc, w których potrzebna jest Twoja służba jest ... Kazachstan?! Czy słyszałeś o Oazowym Wolontariacie Misyjnym?


Ja? Zostawić to wszystko co mam? Na tyle miesięcy? A co ze wspólnotą? A moje studia? No przecież urlop dziekański by był potrzebny? A jak się rodzice nie zgodzą? A jak mi się nagle odechce? A znowu będzie dyżur sprzątający? Czy oni tam w ogóle mają telewizję? Ale jak to tak, bez gitarki na Mszy? A poza stepem to tam coś w ogóle jeszcze jest? A będę tam miała zasięg? I w co ja się tam ubiorę?

Jeśli jesteś animatorem, który przeszedł formację podstawową Ruchu Światło-Życie, to ufam, że te pytania Cię nie dotyczą. Ale może zadajesz sobie inne: Czy możliwe by Bóg wzywał właśnie mnie? W jaki sposób mógłbym tam służyć? W czym mogłabym/mógłbym być tam pomocna/y


Przede wszystkim poszukiwani są wolontariusze, którzy od października kontynuowaliby lekcje angielskiego w Atyrau, które obecnie prowadzą Justyna i Jowita. To bardzo proste - podstawowe lekcje angielskiego i nie trzeba być wielkim lingwistą. Ale w rzeczywistości chodzi o coś więcej niż angielski. Sama nasza obecność jest już ważna. W końcu formacja Ruchu Światło-Życie przygotowywała nas do dawania świadectwa, życia nową kulturą i do diakonii. A tego właśnie tutaj potrzeba najbardziej. Młodych, autentycznych uczniów Chrystusa, którzy pokażą, że wiara to coś czym się żyje na co dzień. Potrzeba ludzi wolnych, radosnych i otwartych.
Potrzeba w końcu animatorów gotowych do służby, ale takiej zwykłej. Niekoniecznie bowiem uda się założyć wspólnotę oazową (choć przy dobrej znajomości języka rosyjskiego byłoby to możliwe, a nawet pożądane, zwłaszcza, że jest tam dużo ministrantów i młodzieży, którymi naprawdę można i warto się zająć), za to na pewno znajdzie się wiele innych rzeczy do zrobienia. Rzeczywiście dużo prawdy jest w tym przysłowiu, że animator sprawdza się przy szczocie i szmacie. Tutaj w Kazachstanie, w zależności od parafii praca przybiera różne formy – zakrystia, dekoracje, gotowanie, sprzątanie, strona internetowa, ministranci, chóry, kursy, wspólnota, remonty, przedstawienia, zabawy z dziećmi ... lista jest oczywiście dłuższa. To czym dany wolontariusz się zajmie w dużej mierze zależy od niego samego.

Oczywiście ograniczają nas warunki, przekonałem się o tym dobrze w przypadku Chromtau, gdzie tak naprawdę stałego zajęcia nie mam. Ale i wtedy trzeba sobie radzić. Jeśli pracy nie ma, to trzeba jej sobie samemu poszukać, wyjść z jakąś inicjatywą. Ksiądz biskup liczy bowiem na naszą kreatywność. A historia niejednych rekolekcji pokazuje, że oazowicz kreatywny być potrafi ... czasem nawet za bardzo  Ale widzę też po swoim tu pobycie, że Pan Bóg potrafi nas w odpowiedni sposób „zagospodarować”, więc nudzić się nie będziesz. Oczywiście ogranicza nas też znajomość języka. Ale tym bardziej powinieneś/powinnaś się zdecydować już teraz, by najbliższe miesiące przeznaczyć na przygotowanie.


Wolontariat misyjny w Kazachstanie to spotkania i obcowanie z ludźmi. Przyjeżdżamy, aby dawać coś od siebie, a wyjeżdżamy obdarowani i ubogaceni. W Atyrau ciągle coś się dzieje, ciągle się kogoś spotyka. Księża, siostry, ministranci, pracownicy parafii, parafianie, uczniowie i wiele mniej lub bardziej przygodnych osób sprawiają, że to miejsce tętni życiem. Ale nie ma co owijać w bawełnę – lekko nie jest, zwłaszcza jeśli ma się tyle grup angielskiego na głowie co Jowita i Justyna, nie mówiąc już o dodatkowych obowiązkach. Sam nie wiem skąd one mają jeszcze tyle energii na te wszystkie „akcje nadplanowe”.


Ale wolontariat w Kazachstanie to przede wszystkim pogłębienie relacji z Bogiem, takie ... roczne rekolekcje oazowe. To czas, gdzie można poznać samego siebie, zobaczyć jak się sprawdzam w trudnych sytuacjach, czy potrafię żyć we wspólnocie.

Kazachstan to także step – bezkresny, ale i urzekający. To także trudna historia; ziemia znaczona cierpieniem tysięcy ludzi; tygiel kultur, narodowości i religii. Kazachstan to ziemia spragniona prawdy i Boga.

To nie przypadek, że kolejny rok naszej pracy formacyjnej w Ruchu Światło-Życie brzmi: Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów. To wezwanie jest skierowane do każdego z nas. To wezwanie skierowane jest do Ciebie. Powołanie misyjne nie ogranicza się tylko do zakonników czy lekarzy. Misje to nie tylko Afryka. Każdy z nas jest do nich powołany, oczywiście każdy na swój sposób. Zapytaj więc sam siebie:

Czy chciałbym/chciałabym służyć w Kazachstanie? Czy potrafiłbym opuścić mój bezpieczny, znany świat, moją wspólnotę, studia, szkołę, przyjaciół, rodzinę ... na rok? Czy możliwe by Bóg wzywał właśnie mnie? Czy moja posługa naprawdę mogłaby przynieść wielokrotne owoce?

Odwagi! Bóg pyta dziś: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”
Nie lękaj się odpowiedzieć: „Oto ja! Poślij mnie!


A zatem Oazowicze, Animatorzy!

Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów ... Kazachstanu!


Przemek

Brak komentarzy: