3.01.2009

Słów kilka o Taize..

Jakiś czas temu widziałam w jednej z katolickiej gazet rysunek marionetki z dziurą w miejscu serca, pod spodem był napis- „Są dziury, które tylko Ty możesz wypełnić”. Przebywając w Belgii nie jednokrotnie miałam ten obrazek przed oczami.
Bruksela- stolica Unii Europejskiej, jeden z symboli zachodniego dobrobytu, gdzie pustkę dla Pana Boga próbuje zapełnić się pieniędzmi i innymi przemijającymi wartościami.

Niestety obraz Kościoła w Belgii jest zatrważający. Zamyka się kościoły, z braku parafian i księży łączy się parafie. Do tego trzeba dodać jeszcze synkretyzm religijny, swobodne podchodzenie do Sakramentów Świętych, z zanikającym prawie Sakramentem Spowiedzi.

Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Antwerpii. Trzeba dodać, że Antwerpia to jedno z większych miast Brukseli, słynące z pięknej gotyckiej katedry. Był 1 stycznia. Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Dojeżdżamy na miejsce, dochodzimy do Katedry, tam wszystkie drzwi pozamykane. Pytamy jakiś przechodniów o godziny otwarcia, oni na to, że dziś święto, że Katedra i wszystkie Kościoły w Brukseli są zamknięte! Jaki absurd! Kościół, Dom Boży, zamknięty w czasie świąt. Z przewodnika dowiadujemy się, że katedra jest otwarta od marca do września. Tylko w celach turystycznych.
Chodzimy dalej po zabytkowym miasteczku. Ulice nazwane imionami świętych, na budynkach figurki Świętej Rodziny.. Pozostałość po dawnych wiekach, kiedy ludzie jeszcze potrzebowali Pana Boga. Na rogu jednej ulicy, wielki zabytkowy Krucyfiks. Pod nim dopisane markerem- „Skoro istniejesz daj nam jakiś znak”

Czyżby spotkanie Taize nie miało być takim znakiem dla Brukseli?
Nie ma co! 40 tys. młodych, którzy przybywają z całej Europy by wspólnie się modlić to nie byle znak!

Dla mnie najbardziej ubogacającym doświadczeniem były poranne spotkania w grupach. W mojej grupie była młodzież z Rosji, Polski, Niemiec, Austrii i Wielkiej Brytanii. Pomimo, że różniliśmy się narodowościami i językami okazywało się, że mamy podobne problemy i spostrzeżenia dotyczące naszej duchowości. Na mnie ogromne wrażenia wywarła Julia- pół Luksemburka, pół Austriaczka. Pochodziła z rozbitej, niewierzącej rodziny. A Pan Bóg obdarzył ją takim darem wiary, że gdy coś o NIM opowiadała tak jej się oczy cieszyły, a wszyscy słuchali z zaciekawieniem.



Oczywiście udało nam się spotkać z naszymi dobrymi przyjaciółmi z Barcelony! Bruno obiecał, że przyjadą do Polski… ale manana.. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku;)


Bardzo się cieszę, że następne spotkanie będzie w Poznaniu. .myślę, że Kościół w Polsce ma się czym dzielić z Zachodnią Europą!


Ps. A za nim dojdzie do spotkania w Poznaniu już teraz zapraszam na spotkanie młodych z Europy Środkowo- Wschodniej w dniach 1.-3. maja 2009 do Wilna ! Jacyś chętni?:)


an

Brak komentarzy: