16.09.2008

UKRAINA... marzec-wrzesień 2008

Slawa Isusu Chrystu!

To słowa jakie słyszy się tu najczęściej. Na dzień dobry, na pożegnanie...

Zaczął się nowy rok szkolny, w seli widać już jesień... tu lato kończy się wraz z końcem wakacji.. Nasze ukraińskie życie w Gwardijsku też powoli dobiega końca. Nadszedł czas podsumowań i refleksji.

Pół roku uczestnictwa w życiu tutejszej parafii, tutejszego Kościoła- to, co tu zobaczyłam i czego doświadczyłam- pozostanie we mnie na zawsze. Pokochałam tych ludzi i zawsze będę ich i to miejsce nosić w sercu. W sercu, które odtąd jest podzielone pomiędzy Polskę i Ukrainę.

Pożegnanie z czymś do czego się przywiązało nigdy nie jest łatwe. I chociaż jeszcze niedawno trudno mi było wyobrazić sobie, że niedługo zostawię ten świat i wrócę do normalnego życia to teraz z każdym dniem coraz łatwiej mi przychodzi myśl, że czas wracać.

Na wszystkie rzeczy pod niebem jest wyznaczona godzina. Bycie tu było dla mnie ogromną łaską, podarunkiem od Pana Boga. I Pan Bóg daje łaskę na każdy czas. Łaskę która jest potrzebna w danej chwili. Był ze mną gdy podejmowałam decyzję o wyjeździe i był kiedy przekonywałam siebie, że pora wracać. I teraz, kiedy każdy dzień przynosi pożegnanie z miejscem czy ludźmi, Bóg daje mi taki wewnętrzny pokój. Poczucie, że wszystko jest tak jak być powinno. I myślę tylko czasem, że teraz, kiedy wiele rzeczy już wiem, patrzę na to wszystko z góry, chciałabym zostać tu dłużej, zmienić to, co było nie tak, zrobić to, czego nie zdążyłam zrobić, przeżyć ten czas inaczej, owocniej. Ale wszystkie te doświadczenia pomogły wyciągnąć wnioski na przyszłość i stanowią pewne źródło natchnień, do którego na pewno nie raz jeszcze w życiu będę wracać.

Choć pół roku w perspektywie wieczności to niezbyt wiele ;) to tego, co działo się tu przez ten czas wystarczyłoby na grubą książkę. A moje przemyślenia zajęłyby drugi tom.

Był to niewątpliwie czas nawracania. Na początku poprzez ogromną radość, której doświadczałam każdego dnia. Ciepło i wsparcie od ludzi, radość dzieci, poznawanie języka i nowych miejsc. Ale Bóg nie szczędził także trudnych doświadczeń, pustyni. Jednakże z perspektywy czas wszystko układa się w piękną całość. Ludzie, których postawił na mojej drodze pozwolili mi odkryć prawdę o mnie, czasem bardzo miłą, budującą, a czasem niekoniecznie przyjemną. Ale poprzez świadectwo swojego życia dawali mi siłę do przyjęcia jej i zmieniania się. Postanowiłam więcej od siebie wymagać, gdyż o wiele rzeczy, aby się rozwijać, trzeba powalczyć, z wielu zrezygnować. I to ode mnie zależy w dużym stopniu jak będzie wyglądać moje życie. Chciałabym, żeby to było życie wynikające z modlitwy i przepełnione modlitwą. Modlitwą, którą tu na nowo odkryłam.

To tak krótko chciałam się podzielić po raz ostatni z Ukrainy moimi obecnymi ogólnymi przemyśleniami. Z czasem postaram się napisać konkretniej co tu się działo :)

Za wse Slawa Isusu Chrystu!!!

Agnieszka

Brak komentarzy: