Dla Caroline i Agnes to był pewnie jeden z najważniejszych dni w życiu. Wczoraj przed południem dostaliśmy informację, że wszystkie dokumenty potrzebne do zabrania dziewczynek z domu są już gotowe i możemy przystąpić do działania.




Poszliśmy do sypialni dziewcząt. Siostry dostały jedno piętrowe łóżko, ale poprosiłem, by tej nocy mogły spać razem na jednym piętrze, żeby nie czuły się za bardzo osamotnione. Inne dzieci szybko przyniosły koce i przygotowały posłanie.
Wybił dzwonek na codzienny różaniec, więc wszyscy pobiegli do refektarza, a my zostaliśmy z dziewczynkami i powoli wszystko tłumaczyliśmy i wyjaśnialiśmy. Trzeba było przecież pokazać, jak się korzysta z toalety, wytłumaczyć, że później myje się ręce, że mają swoje miejsce na ubrania i nie mogą rzucać ich gdziekolwiek, bo później ich mogą nie znaleźć.
Na końcówce różańca dołączyliśmy do modlących się dzieci, a później była kolacja. Zastawiliśmy już dziewczynki, by mogły się w spokoju zintegrować z innymi dziećmi. W sumie to sytuacja jest o tyle dobra, że większość dzieci w Matetu pochodzi ze slumsu w Mitunguu i siostry znają ich. Pewnie dlatego, gdy wróciliśmy po kolacji w czasie indywidualnego czytania, Agnes i Caroline były już uśmiechnięte i bardzo radosne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz