29.06.2011

Dzieci listy piszą

Lilian Makena, Irene Kiende, Shelly
Kiende, Daina Gacheri, Niuton Mutea
Wczorajsze popołudnie upłynęło nam pod hasłem „dzieci listy piszą”. Niektóre prosto po szkole, inne dzieci już zdążyły pójść do domu się przebrać, by koło godziny 16 stawić się przy bramie u Sióstr.
Antony Mugendi,Christopher
Mwenda, Edward Kinoti
Pod daszkiem, gdzie niebawem powinna zacząć funkcjonować stołówka dla dzieci ze szkoły parafialnej, rozdaliśmy wszystkim kartki i długopisy i dzieci zaczęły pisać listy do swoich sponsorów. Większość z nich to maluchy, które w szkole uczą się na razie tylko języka kimeru, lub w angielskim dopiero początkują, dlatego korzystały chętnie z pomocy s.Makeny, by napisać choć kilka słów.
Edwin Murimi, Stephen Mutetia
Niektórzy w swoich listach mieszali angielski z kimeru i suahili, dlatego na odwrocie siostra tłumaczyła cały tekst na angielski. Inne dzieci zdobiły swoje listy rysunkami domów, kur, samochodów i bliżej niezidentyfikowaną sztuką nowoczesną. Korzystając z okazji, wręczyłem również listy od sponsorów Judy Kamathi i Lilian Makena.
Nanis Gatwiri, Vivian Muchui,
Fridah Kawira
Na koniec dzieci zaśpiewały piosenkę dla swoich sponsorów, którą ja uwieczniłem na filmie, by po powrocie do Polski umieścić w Internecie dla potomnych. Zrobiłem też dużo zdjęć, ale również udostępnię je dopiero po powrocie. Teraz dla smaczku pokażę tylko niektóre z nich.
Shadrack Nkunja, Judy Kamathi,
Stella Kendi
Część dzieci, listy pisało już wcześniej, z informacji od Kasi wiem, że właśnie dotarły one do niej. Wczoraj przybyło do nas osiemnaścioro dzieci, ale tych listów nie będziemy teraz wysyłać pocztą, gdyż zdecydowanie szybciej będzie, jeśli zabiorę je ze sobą w bagażu powrotnym za 6 tygodni. Tak dla jasności, te listy, które dostała teraz Kasia, s.Alicja wysyłała na Wielkanoc!
Lilian Makena

Dziś uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, a tym samym teoretycznie odpust w parafii i święto szkoły. Pisałem już w ostatnim poście, że uroczystości są tu przenoszone na niedzielę, ale dzieci ze szkoły miały dziś Mszę, a po niej wielka atrakcja – kino.
Judy Kamathi
My zaś, tzn. s.Makena, nowicjuszka Monika i ja poszliśmy do szkoły Murungene, by na chwilę porwać Edwina Murimi, Niutona Mutea i Anonyego Mugendi i odwiedzić ich dom. Droga nie była długa, bo chłopcy mieszkają przy głównej drodze jakieś dwieście metrów od szkoły.
Wynajmowany przez rodzinę dom, to jednocześnie przydrożna herbaciarnia, o ile można to tak nazwać. Przechodząc drogą, można tu się zatrzymać i napić herbaty, oczywiście pod chmurką i na stojąco.
Kino w kościele
 Dom jest drewniany, ale dosyć ciasny i choć o luksusach nie ma tu mowy, to rodzinie nie leje się na głowę. W domu oprócz Edwona, Niutona i Antoniego jest jeszcze dwójka rodzeństwa – czteroletnia dziewczynka, chodząca już do przedszkola, które opłacają sami rodzice i półtoraroczny chłopiec. Dzierżawią oni również kawałek ziemi, na którym uprawiają kukurydzę, fasolę i mira.
Niuton, Edwin, mama, Antony
Widać, że rodzice starają się i podejmują różne inicjatywy, by zarobić kilka groszy, ale jak sami mówią, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Mama przychodzi w soboty pracować w polu przy Misji i dostaje za to paczkę żywnościową, więc dzieci na pewno nie głodują.
Po sesji zdjęciowej przy domu, mama zaprowadziła nas jeszcze na dzierżawiony kawałek ziemi, by pochwalić się, bo naprawdę każdy skrawek jest tam zagospodarowany.
Dzierżawione pole
Na chwilę obecną możemy śmiało powiedzieć, że nasza pomoc jest tu wystarczająca, chłopcy mają się całkiem nie źle, uczą się dobrze, są bardzo weseli i żywiołowi i naprawdę chciałbym o innych dzieciach przekazywać takie informacje.
W drodze powrotnej odprowadziliśmy chłopców do szkoły, a sami udaliśmy się na obiad.

ps. Dziś również święto Misji Don Orione w Laare, właśnie mijają trzy lata  od keidy Siostry się tu osiedliły. Na kolację wyciągnęliśmy szynkę z puszki i sałatę, po prostu New York!

Brak komentarzy: