6.04.2011

„Lwia Góra” nie do zdobycia?


Ks. Andrzej po otrzymaniu krzyża misyjnego
Dwa lata temu w Kenii, gdy Diakonia Misyjna korzystała z gościny ks. Wacka Dominika ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich pierwszy raz usłyszałem historię ich zgromadzenia. Teraz, gdy myślę o życiu i ofierze złożonej przez ks. Andrzeja Dudzika, wróciła do mnie ta opowieść. W pewien sposób początki SMA zbieżne są z zalążkiem misyjnych działań naszej diecezji.
Po pierwsze: miejsce - Sierra Leone („Lwia Góra”). Właśnie ten kraj w zachodniej Afryce został w 1958 roku wskazany przez Stolicę Apostolską jako pierwsza placówka nowopowstałemu zgromadzeniu. Rok później, założyciel Stowarzyszenia Misji Afrykańskich ks. bp M. de Marion-Brésillac przekazał ks. Augustin Planque kierownictwo Stowarzyszenia w Europie i dołączył, wraz z dwoma współbraćmi, do misjonarzy będących już w Sierra Leone.
Po drugie: koniec misji (?). Niestety, w miesiąc po przybyciu biskupa Marion-Bresillac epidemia żółtej febry przyniosła śmierć wszystkim misjonarzom. Pomimo tragicznego zakończenia pierwszej wyprawy misyjnej i śmierci Założyciela, ks. Planque wraz z pozostałymi przy życiu dwoma członkami Stowarzyszenia postanowił kontynuować rozpoczęte dzieło.
Ksiądz Andrzej posługiwał w Sierra Leone od 11 lutego. I może pojawić się wiele pytań: o sens tej wyprawy, czy nie można było uniknąć nieszczęścia, po co to wszystko…? Są to pytania, które przychodzą, gdy musimy się zmierzyć z cierpieniem, ze smutkiem. Światło przynosi dzisiejsza Ewangelia, gdzie czytamy: „ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia”.
Nadzieję przynosi też dalsza historia SMA. Ks. Planque po otrzymaniu złych wieści z Sierra Leone napisał: „Spodobało się Bogu poddać nasze nowo narodzone Stowarzyszenie Misji Afrykańskich próbie. Wiem, że żaden z naszych braci nie żałował opuszczając Francję, by umrzeć zaraz po przybyciu do celu. Umarli, prosząc Boga o zmiłowanie nad tamtejszymi ludźmi oraz Maryję i apostołów o światło dla nich. Straciliśmy naszego ojca i naszych starszych braci, lecz ufam, że teraz mamy w niebie orędowników, którzy wstawiają się za nami tym skuteczniej im bliżej są Boga...”
Dzisiaj Stowarzyszenie liczy około 1000 misjonarzy, którzy pracują w 16 krajach Afryki i w wielu innych państwach. Wierzę, że teraz mamy nowego Orędownika, który pomoże przejść przez wiele prób. Wierzę, że teraz gorliwość misyjna, szczególnie w naszej diecezji, jeszcze bardziej zapłonie.
Marcin Skłodowski
Info na temat Stowarzyszenia Misji Afrykańskich zaczerpnąłem ze strony www.sma.pl