To był wyjątkowy
weekend dla diakoni misyjnej, a na pewno dla mnie osobiście. Nie spodziewałem
się nawet, że tak mocno Pan Bóg będzie działał w moim sercu. Ale zacznijmy od
początku.
W piątek 21 września do
Wrocławia zjechała Centralna Diakonia Misyjna (a właściwie większa jej część),
by podsumować poprzedni rok pracy i zaplanować działania na kolejny. Miejsce
zostało wybrane nieprzypadkowo, gdyż następnego dnia miało się odbyć
historyczne, miejmy nadzieję, spotkanie.
Gościny użyczyli nam
Sercanie Biali, którzy w Klasztorze Dobrego Ojca Piotra Coudrin zgromadzonych
mają wiele pamiątek misyjnych, co też nie pozostawało bez wpływu na atmosferę
spotkania. Piątkowy wieczór upłynął nam na dzieleniu się – zarówno radościami i
trudnościami z życia grup diakonijnych w Warszawie, Łodzi i Poznaniu, jak
również naszego osobistego. Mimo późnej godziny trwaliśmy jeszcze na modlitwie
w kaplicy, animowanej przez Magdę z Poznania.
Następny dzień
rozpoczął się wcześnie rano od Eucharystii, sprawowanej przez o. Leszka SSCC,
który mnie osobiście dotknął mówiąc o tym, że zamiast pytać czym jest
chrześcijaństwo, powinniśmy pytać „Kim jest chrześcijaństwo”. O godzinie 10
zaczęło się spotkanie z Loren, Filipinką, która od dwóch niemalże miesięcy
przebywa w Polsce. Na spotkanie przybyło kilkanaście osób z Wrocławia, w dużej
części były to osoby formujące się w kręgach Domowego Kościoła, co tym bardziej
wzbudziło w nas wielką radość. Przybył też moderator diecezjalny, ks. Grzegorz
Michalski. Marysia z Warszawy poprowadziła modlitwę, w której powierzaliśmy się
Duchowi Świętemu oraz uwielbialiśmy Boga, dziękując mu za dar spotkania i
wspólnoty, którą mogliśmy tworzyć. Po krótkim zapoznaniu się oddaliśmy głos
Loren, która podzieliła się z nami wrażeniami z pobytu w Polsce, zwłaszcza tym
czego doświadczyła na rekolekcjach oazowych. Wśród wielu pytań z sali nie
zabrakło tych, o sytuację Kościoła na Filipinach, a także o perspektywy rozwoju
Ruchu w tym kraju.
Następnie swoimi
doświadczeniami podzieliła się Marta, która dwukrotnie posługiwała na
rekolekcjach w Chinach, a także Magda, która przez rok była na misjach w
Kazachstanie. Mogliśmy obejrzeć zdjęcia z ich wypraw i wysłuchać ich krótkiego
świadectwa. Następnie Marcin, jako odpowiedzialny za CDMis, zaprezentował ideę
misji w Ruchu, historię diakonii, jej cele, metody i dotychczasowe działania. Uczestnicy
spotkania dzieląc się z nami odbiorem tego co usłyszeli, dali do zrozumienia,
że widzą głęboki sens w powstaniu diakonii misyjnej we Wrocławiu. Z racji
wyjazdu na roczny wolontariat misyjny do Kazachstanu Agnieszki z Wrocławia, co
nastąpi już w październiku, wszyscy zgodnie uznali, że jednym z podstawowych
zadań diakonii powinna być w pierwszym etapie modlitwa za nią. Jednak oazowicze
z Wrocławia już dotychczas zrobili wiele dla misji, chociażby organizując
przyjazd Loren, więc z pewnością kierunek „Filipiny” będzie im nadal bliski.
Ponadto niektóre rejony Domowego Kościoła już wcześniej podejmowały różne akcje
misyjne.
Co z tego spotkania
zostanie w uczestnikach? Czy w kolejnej diecezji zawiąże się diakonia misyjna? Czy
rzeczywiście było to „historyczne” spotkanie? Mocno wierzę, że tak, bo w tym
przypadku widać, że Duch Święty sam zaanimował te wszystkie przedsięwzięcia,
które poszczególni członkowie Ruchu z Wrocławia niemalże w tym samym czasie
niezależnie od siebie podejmują. Z pewnością więc diakonia może być dla nich
miejscem, gdzie będą się wzajemnie umacniać w misyjnym dziele.
Koniec tego spotkania
nie oznaczał jeszcze końca spotkania CDMis. My jeszcze pod kierunkiem Marysi rozmawialiśmy
o formacji, którą chcemy podjąć równolegle we wszystkich diakoniach diecezjalnych.
I tu właśnie po raz kolejny otrzymałem spory zastrzyk energii i zapału do pracy,
bo okazało się, że wszyscy podobnie widzimy cel naszej formacji, że to, co
wciąż w wielu miejscach jest zaczątkiem, idzie do przodu we właściwym kierunku.
W końcu ucieszyłem się jednością, którą Pan z nas buduje.
Nasz krótki, ale
intensywny wyjazd zakończyliśmy obiadem na mieście, na który zabrał nas Jacek z
Wrocławia, namaszczony przez Marcina na tymczasowego koordynatora działań
diakonii w tej diecezji.
Z czym wyjechałem z
tego pięknego miasta? Z głębokim przeświadczeniem, że sprawa, której służymy
jest naprawdę warta zachodu. Wyjechałem umocniony w przekonaniu, że diakonia
misyjna dla mnie osobiście jest drogą przygotowaną przez Pana, na której mogę
się nie tylko realizować i służyć, ale przede wszystkim wzrastać duchowo. W
końcu wyjechałem również z nadzieją, że temat misji w jeszcze większym stopniu
zaistnieje nie tylko we Wrocławiu, ale i w innych diecezjach Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz