10.11.2008

UKRAINA - kilka słów z perspektywy czasu

Слава Ісусу Христу!
Sława Isusu Chrystu!

Uczestnictwo w pielgrzymce KWC na Ukrainie skłoniło mnie do refleksji na temat mojego życia w Gwardijsku.

Czym był dla mnie półroczny pobyt w Gwardijsku?
Ogromnym darem od Boga. Gdy decydowałam się na wyjazd na Ukrainę, nie przypuszczałam się, że tak wiele otrzymam. W końcu jechałam dawać, robić coś dla innych...

Życie w Gwardisjku to zupełnie inne życie.. Inne rzeczy nabierają sensu, inne rzeczy są ważne, a to, co do tej pory ważnym się wydawało – traci na wartości..
Życie powoli, pomimo pośpiechu.
Codzienna Eucharystia, modlitwa brewiarzem i klucz do kościoła, To to, co dawało siłę. Klucz do kościoła – coś niesamowitego! W każdej chwili można było wejść do środka, usiąść, pomodlić się. Po prostu z Nim pobyć. Takie zwykłe bycie z Chrystusem, który przez cały czas czekał.

Jedne wielkie rekolekcje.

Chrystus uczył mnie zawierzania się Jemu.
Doświadczał. I z tym, co najtrudniejsze, pozostawiał mnie „samą”. Uczył, żeby z tym, co ciężkie, nie biec do drugiego człowieka, tylko do Niego. By nie szukać poratunku u ludzi. Bo ludzie nie są doskonali. Raz są, a raz ich nie ma. Raz wyciągną do ciebie rękę, a raz odwrócą się plecami. A Chrystus jest cały czas. I cały czas trzyma wyciągniętą do Ciebie dłoń.
Pokazywał mi, że cierpienie przeżywane w „ludzkiej” samotności, w dialogu z Nim ma większą wartość.

Uczył, by nie wołać: „Proszę, zmień to! Zrób tak i tak.” Uczył zawierzenia Jego Miłości. Z której wynika wszystko. Przylgnięcia do Niego. By mój ból zmieszał się z Jego Bólem..

„Пригорни мене до Своїх Ран, Любов з Них витікає. Й цього досить. Не мусиш мєняти вже нічого. Тільки міцно пригорни”

„Przytul mnie do Swoich Ran z których płynie Miłość. I to wystarczy. Nie musisz już zmieniać nic. Tylko mocno przytul mnie.”

Bóg uczył mnie bezgranicznego polegania na Nim. On ma swoje sposoby, by udowodnić upartemu człowiekowi, że On wie lepiej co jest dla niego dobre. Pokazywał mi, że to co ja chcę, przy czym się upieram, nie zawsze jest dla mnie korzystne. Wystarczy Mu zaufać, uwierzyć, że Jemu naprawdę zależy na tym, żebyśmy byli szczęśliwi!
Zaufać mu i pozwolić działać. Bo wszystkie wysiłki podejmowane bez Niego nie maja większego sensu... A Bóg, jeśli tylko idziemy z Nim, nie zostawi nas bez pomocy. Daje nam więcej łask, niż się spodziewamy, więcej, niż potrzebujemy...

Bóg uczył mnie służby. Pokazywał czym ona jest. Uczył, że nie jest ona realizowaniem siebie. Swoich ambicji. Sposobnością do realizowania mojego „chcę”. Podejmować służbę nie wtedy, kiedy mi się chce, kiedy coś umiem, kiedy jestem przygotowana. Służba nie ma rozwijać pychę, tyko uczyć pokory. I nie jest najważniejsze, czy mi się uda; ważne, żeby podjąć tę służbę.

Uczył pokory i posłuszeństwa. Pokonywania siebie i zapominania o sobie. Uczył walki...

Zdecydowanie nie był to łatwy czas. Bo rzadko kiedy odkrywanie prawdy o sobie jest łatwe przyjemne. Pojawiały się chwile zwątpienia. Pytania – co ja tu robię? Pomysły, by spakować się i wrócić. Ale myśli te znikały, gdy widziałam uśmiechy na buźkach naszych dzieci.

By widzieć ich roześmiane twarze, warto było znosić wszystkie trudy.. Dla tych dzieci, które tak bardzo potrzebowały zainteresowania, zwykłego pobycia z nimi, zabawy, miłości, dla ich radości warto było zostawić na pół roku dom, przyjaciół, uczelnię.

Oczywiście Bóg nie szczędził dobrych i radosnych chwil. :) Każdego dnia wlewał w moje serce ogromną radość. Z tego, że mogłam tam być. Radość z poznawania ludzi, ich życia, ich problemów. Radość z tego, że mogłam tworzyć z tymi ludźmi Wspólnotę. Kościół.
Radość z czasu spędzonego z dziećmi.
Radość z tego, że mogłam zrobić coś dla kogoś innego. Choćby przygotować kolację. Czy uprasować komuś koszulę.
Radość ze zdobywania nowych umiejętności.
Radość z piękna przyrody, z przepięknych zachodów słońca, z rozgwieżdżonego nieba, ze śpiewów żab. :)
Radość z każdego dnia.

Co było najtrudniejsze? Powrót. Pozostawienie wszystkich niezwykłych ludzi. Ludzi,którzy mnie urzekli, których pokochałam, którzy na zawsze pozostaną w moim sercu.
Opuszczenie miejsca, w którym czułam się tak dobrze. Miejsca, w którym widać i czuć, że tym, co łączy cegły Kościoła, jest Miłość.
Miejsca, w którym otrzymałam tak wielką szkołę życia. I szkołę kontaktu z Bogiem. :)

За все: Слава Богу!
Za wszystko: Chwała Panu!

Elwira

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo budujące świadectwo z Gwardijska! Naprawdę, jak się czyta, to czuć, że to nie był ot taki wspaniały wyjazd z przygodami.:) Chbała Bogu za to doswiadczenia i wyjazd pozwalający dać także coś z siebie! :D