

Kiedy jest złe, to tez - paradoksalnie - może być dobrze, o ile to cierpienie, doświadczenie przyjmę, nie będę od niego uciekać, będę cierpliwie czekać co Pan Bóg chce we mnie przez to zmienić.
Widzę ze On dba o równowagę miłych i trudnych wydarzeń i przeżyć.
Daje mi złe samopoczucie, przygnębiającą pogodę, konflikt z kimś po to,
żebym zobaczyła, jak mało ode mnie zależy, jak jestem słaba, jak bardzo Go potrzebuje,
i żebym do Niego cala sobą przylgnęła.
I daje mi tez mile wydarzenia: szaleństwo na śniegu,
nieoczekiwany koncert, żeby mnie pokrzepić, ucieszyć, wzmocnić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz