30.04.2009

To nie będzie Wielki Post!

Wrzucanie tekstu na boga podejście któreś z kolei...To nie jest nasz pierwszy tekst, którey chciałyśmy wrzucić już jakiś czas temu...ale ciągle coś się dzieje, co nam to uniemożliwia, a to czasu nie ma, a jak juz jest czas, to nie ma internetu, a jak już jest czasi teoretycznie internet to prąd wyłączają...Tym razem prolem był z moim komputerem, dlatego jak na razie nie będzie zdjęć w naszym tekście, może jeszcze raz do niego przysiądę i wrzuce zdjęcia, ale to już będzie podejście 7...

Tym czasem pozdrawiam was bardzo serdecznie

To nie będzie wielki post!
Nie będzie wielki post – bo Wielki Post się już skończył. A CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ – PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ! Tak właśnie witają się z nami dzieci, które przychodzą w celu uzyskania cukierka, ale my przecież prawdziwie w to wierzymy, że On nas okupił, zwyciężył i darował nam zbawienie i Chwała Mu za to!
Co natomiast poza najważniejszymi świętami i wydarzeniem dzieje się u nas w Kazachstanie?
Króciutki rzut okiem na to co robiłyśmy przez ten czas przygotowania do Zmartwychwstania – na przykład byłyśmy w Kulsarach na weekend, prowadziłyśmy skromny kurs języka angielskiego – drugi semestr dla 380 osób, pozmieniałyśmy z dzieciakami dekoracje z gwiazdeczek łowickich na ptaszki, pszczółki i kwiatki, 3 razy obejrzałyśmy film „Wed licence” z różnymi grupami angielskiego, co zajęło nam w sumie 2 tygodnie (zawodowo mamy opracowanie podłączanie i przenoszenie ekranów i rzutników do wszelkiego rodzaju sprzętu), jak również 2 razy „Opowieści z Narnii”, brałyśmy do rąk raki (świeżo wyłowione z Uralu – jeszcze machały łapką czy tam innym odnóżem) , stanowiłyśmy opokę dla zdychających kotów i dokarmiałyśmy psy, byłyśmy również na targach budowlanych – gdzie naszym faworytem była firma Borkit od ubrań ochronnych (może będziemy uczyły dziecko pani ze stoiska Borkita angielskiego w przyszłym semestrze) oraz pan z Niemiec –który był również od odzieży ochronnej a mieszkał Ursusie jak też mówił po angielsku, rosyjsku i polsku oraz w swoim rodzimym języku.
Z rzeczy z ostatnich dwóch tygodni – mamy naszywki łowiczanek za zrobienie palemek w ilości jakieś 50, w czasie Niedzieli Palmowej było prawdziwe oblężenie ludzi z różnych części świata – wszyscy na pytania po angielsku zgodnie odpowiadali nam łamaną ruszczyzną „spasiba”.
Średnio w tygodniu chodziłyśmy na 2 – 3 Dróg Krzyżowych. A w ostatni poniedziałek odbył się Wielki Czwartek – czytaj Msza Krzyżma, dlaczego nie w czwartek? – Bo do niektórych parafii są 2 dni drogi pociągiem a pogoda o tej porze potrafi być różna. Na przykład w Chromtau u Przemka leżały zaspy.
U nas pogoda ewoluowała od pięknej słonecznej ciepłej kiedy to suszyłyśmy palemki na ganku (stworzyłyśmy skromną manufakturę i farbiarnię traw), do błota a później śniegu. Ognisko na Paschę było zapalone tylko dzięki zdolnościom i doświadczeniu Filipa, który był niespodziewanym gościem na te święta (to chyba tradycja innych świąt, ale przecież się liczy).
W czasie Triduum Paschalnego naliczyliśmy 22 narodowości w kościele, od Amerykanów, Kanadyjczyków, Wenezuelczyków po Hindusów i Libańczyków, nie licząc rdzennych mieszkańców, czyli Rosjan i Kazachów.
W czasie Wigilii Paschalnej był chrzest 5 osób i Pierwsza Komunia 6 następnych. W ten sposób, po raz pierwszy w historii tej parafii jest 3 katolickich ministrantów, z czego 2 dwóch może przystępować do Komunii i jest to wielka radość (reszta ministrantów jest nieochrzczona).
Teraz spożywamy duże ilości kołaczy, którymi zostaliśmy obdarowani po Wigilii Paschalnej, po której również było święcenie pokarmów. Kołacze mają kształt grzyba atomowego i są ciastem drożdżowym pokrytym lukrem i takimi kolorowymi słodkimi śmieciami innymi słowy wyglądają trochę jak baby wielkanocne i są pyszne!
Za chwilkę będzie ruszała nowa rejestracja na kursy angielskiego, a od przyszłego tygodnia zaczniemy nowy – ostatni już semestr nauki języka. Zobaczymy jak będzie z frekwencją, ale teraz nie spodziewamy się aż takiego oblężenia jak ostatnio (z drugiej jednak strony ostatnio też tak myślałyśmy).
W perspektywie czekają nas wyjazdy na wakacje do Uralska z dzieciakami, na obozy.
To co tu robimy, na co dane nam jest patrzeć przynosi nie tylko dużo radości, ale też bardzo rozwija i jest potrzebne, nie tylko innym ale również nam, nie twierdzę przy tym, że wszystko jest łatwe proste i przyjemne. Tym właśnie żyjemy i staramy się wykonywać to najlepiej jak potrafimy, bo właśnie tutaj powołał nas Pan Bóg i pracujemy dla Niego, więc trudno się nie starać, a motywacja i wsparcie z Jego strony jest ogromne.
Szczególnie w tym czasie, życzymy wam pójścia za Panem, bo w nim jest prawdziwe życie. Życzymy wam również popatrzenia, czy Bóg nie powołuje was właśnie tutaj do Kazachstanu, bo <<żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo>> (Mt 9, 37b – 38). Modlimy się za Was i prosimy o modlitwę i chęć rozeznawania woli Bożej wobec Was.

Justyna & Jowita

1 komentarz:

radzioszek pisze...

Bardzo się cieszę, że napisałyście! :) Dziękuję Wam za to i pozdrawiam warszawsko-upalnie!

P.S.Justynka, new design? :)