Dojechaliśmy rano. Odespaliśmy niewiele ponad 3 godziny, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na spotkanie z o. Pawłem - opiekunem wileńskiej Oazy. Po obiedzie krótkie zwiedzanie Stolicy i ziuu na miejsce OMu.
Rozpoczęło się od kolacji i pogodnego wieczoru. Nauczyliśmy się wspólnie tańca belgijskiego oraz pograliśmy w tzw. "krzesełko". Przed modlitwą wieczorną była jeszcze konferencja o Bożej Miłości. Już wtedy widać było jakieś poruszenie. Niby dla wielu osób nie było to nic nowego, a jednak przeżywali to!
Dzień drugi. Jutrznia o 7.30 (czyli nie było czasu na odespanie poprzedniej zarwanej nocy) i śniadanko a chwilę później kolejna konferencja. Po niej był czas na integrację. Większość wtedy jednak przesiedziała we własnych pokojach. My poszliśmy kawałek w pobliski lasek. W południe, po wcześniejszym Namiocie Spotkania, było wystawienie Najświętszego Sakramentu i czas na spowiedź. Ksiądz litewski powiedział wprowadzenie. Cieszę się, że tak dużo osób przystąpiło do sakramentu pokuty i pojednania (kilka osób spóźniło się przez to na obiad)!:)
Po obiedzie już wspólnie pospacerowaliśmy po okolicy. Był to przede wszystkim najlepszy czas na indywidualne rozmowy i poznanie się blizej. Od razu po powrocie mieliśmy krótkie przygotowanie do Mszy i oczywiście NAJWAŻNIEJSZY PUNKT PROGRAMU! W popołudniowej konferencji powiedzieliśmy o Jezusie, jako Pośredniku i Wybawicielu. Niektórzy nie mogli uwierzyć, że film "Nocna jazda" jest taki krótki i oczekiwali jakiejś kontynuacji!
Dzień, po nieodłącznym elemencie OMu-pogodnym wieczorku (ciekawej zabawy się nauczyliśmy, ale o niej może kiedy indziej:]), zakończyliśmy modlitwą w kaplicy. Kładliśmy się spać ze świadomością, że mamy godzinę snu więcej. :)
Jak to bywa na wyjazdach, budzik zawsze zaskoczy.;) Udaliśmy się na jutrznię, a następnie na śniadanko. Na konferencji Eliza mówiła świadectwo o przyjęciu do swojego życia Jezusa. Powiedzieliśmy sobie trochę o potrzebie wspólnoty. Był też czas na modlitwę wstawienniczą. Na Mszę Świętą poszliśmy do pobliskiego kościółka parafialnego. Kazanie mówił ksiądz do dzieci, ale niesamowicie trafione.:) To był przed ostatni punkt programu. Dalej już tylko obiad, pakowanie i pożegnanie.
W sumie było nas 22-23 osoby. Myślę, że był to owocny czas. Dziękuję wszystkim, którzy pamiętali o nas w modlitwie! A przede wszystkim dziękuję Bogu za ten trudny czas służby!
Jeszcze kilka słów o powrocie: wracając zahaczyliśmy o Troki. Obejrzeliśmy zamek i zatrzymaliśmy się na kibiny (czyli takie paszteciki z baraniną wyglądające jak pierogi). Jeszcze na Litwie wzięliśmy autostopowiczkę na ok 20 km. Jakoś udało nam się dogadać nawet.^^ Dalsza droga była spokojna. Mieliśmy czas na podsumowanie i wymianię doświadczenia. Dzięki i Wam za ten czas!
Radek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz