4.08.2009

Kenia ciągle żywa!


W Mitunguu życie płynie sobie spokojnie, a czas jeszcze spokojniej :) Ostatnie dni były dosyć leniwe dla nas, no i oczywiście ciągle na coś, albo na kogoś czekaliśmy!

W piątek główną atrakcją była Msza w domu rodzinnym Diakona, a raczej koło domu, między bananowcami. Zebrało się sporo ludu: rodzina, członkowie tutejszej Small Christian Community, Fadery, jeszcze jakiś inny Diakon, kleryk, no i my, jako atrakcja sezonu :D Było duuużo przemówień, podziękowań, itp. itd. - Kenijczycy to uwielbiają.

Po powrocie do domu usiedliśmy z Fr. Francisem, żeby załatwić kilka spraw związanych z adopcją na odległość, ale skończyło się na tym, że Kasia pracowała nad tłumaczeniem tekstu dla Franka, a ja z Marysią wylądowaliśmy na szkolnej dyskotece zorganizowanej dla dzieciaków przez Fr. Patryka. Zabawa była przednia, ale my po trzech kawałkach wymiękliśmy! Starość nie radość...

Sobota upłynęła pod hasłem "Diecezjalnego dnia rodziny". Z każdej parafii w Diecezji zjechały się autobusy, korkując przy okazji całe Meru. Była Msza z Biskupem, a później przemowy, przemowy i jeszcze raz przemowy. Wynudziliśmy się jak mopsy, ale przynajmniej w słusznej sprawie. Jeszcze obiad razem z biskupem, księżmi, siostrami zakonnymi, jako honorowi goście i powrót do domu.

W niedzielne popołudnie pojechaliśmy z Fr. Francisem do Nkubu, do Niższego Seminarium, możnaby je określić jako nasze liceum katolickie z internatem dla chłopców. Jest to renomowana szkoła, w której uczą się chłopcy z całej Kenii, a nawet Tanzanii. Wieczorem zjedliśmy kolację z Biskupem Emerytem, który opowiaiał między innymi o swoich wizytach w Polsce. Był w naszym kraju cztery razy, pierwszy raz w 1978r., kiedy to jeszcze nie było łatwo do nas wjechać. Do dziś pamięta, że jakaś siostra się zapytała: co jada czarny biskup? A On na to: biskup ma międzynarodowy żołądek ;] Od kilku lat biskup należy do zgromadzenia trapistów w Rzymie. Opowiadał o surowej regule, napiętym programie dnia. Człowiek ten wywarł na nas ogromne wrażenie - pełen pokory, dostojeństwa, zapatrzony w Boga oraz jak sam określił skupiony na modlitwie, przygotowując paszport do nieba.

Po kolacji udaliśmy się na spoczynek do domku dla gości. Rano Msza z prezentacją gości (czyli nas), śniadanie i spotkanie z chłopakami. Mówiliśmy im o Ruchu, o tym, co dla nas znaczy bycie we wspólnocie. To było bardzo ciekawe doświadczenie mówić do trzystu osiemdziesięciu chłopa:) Nie ominęło nas też zwiedzanie całego ośodka, łącznie z plantacją bananów, chlewnią dla wieprzowiny i wybiegiem dla bydła.

Później mieliśmy bardzo miłą niespodziankę. Specjalnie na spotkanie z nami przyjechała polska siostra Alicja (Orionistka), która jest na misji w Laare, 70km od Meru. Opowiadała o swojej pracy z dzieciakami chorymi na HIV, o tym, że czasami u siebie w domu ma kilkoro dzieci - niemowlaków, którymi rodzice nie chcą, bądź nie potrafią się zaopiekować, o ludziach żyjących w skrajnej nędzy, o dzieciach ze szkoły, śpiących na liściach bananowców, które nie mają rodziców i opiekują się jeszcze swoją niewidomą babcią, lub o takich, którym robaczyca "zjadła" stopy lub dłonie. Byliśmy pod wrażeniem jej zaangażowania i radości z jaką podchodzi do służby drugiemu człowiekowi. Przedstawiała projekty, które udało jej się zrealizować oraz wyzwania, które jeszcze czekają, np. wybudowała piekarnię, ale tutaj potrafią wyrabiać tylko jeden rodzaj ciasta, bardzo słodki. Potrzebny jest tu bardzo wolontariusz - piekarz, na parę miesięcy, który by nauczył piec tutejszych prawdziwego chleba, bułek, chałek itp. Zakwaterowanie i wyżywienie zapewnione.

Oprócz tego jest potrzeba wolontariuszy do:

- pracy socjalnej (szukanie rodzin, dzieciaków potzrebujących pomocy, robienie wywiadu środowiskowego, zdjęć, opisywanie sytuacji itd.);

- pracy w szkole;

- gotowania dla ubogich, pomocy w piekarni;

- katechezy w parafii (po angielsku);

- pracy fizycznej (murarze, stolarze itp.)

Ogólnie pracy jest dużo i każde ręce się przydadzą. Podaję namiary do siostry:

s. Alicja Kaszczuk, Orionistka, Kenya, Laare Parish

alicjakaszczuk@yahoo.com

tel: +25723504478

strona fundacji oo. Orionistów - www.czynmydobro.pl

Brak komentarzy: